Hej. Tu znowu ja :)
Mam nadzieję, że nie zraziliście się na starcie do mnie. A nawet jeśli - to trudno. W końcu to mój 'internetowy pamiętnik', a nie Wasz. I nie musi nikt tego czytać. Piszę to dla siebie i jestem z tego dumna. Robię to w internecie, ponieważ zawsze zapominam, gdy zasiadam do biurka o moim pamiętniku (zeszycie), lecz gdy wchodzę na komputer od razu przypominam sobie o swojej stronie. Fajnie jest mieć gdzie opisywać swój dzień, swoje emocje i odczucia.
Okej, to jak już wiecie (albo nie, nie pamiętam czy wspominałam) mam na imię Olga. Hobby - sport (jazda konna, tenis, koszykówka, pływanie, rolki, rower, narty, snowboward, narty wodne, piłka ręczna), literatura, kino, gotowanie i pisanie opowiadań. Lubię się śmiać, ale lubię też płakać. Jestem jedną z tych romantycznych i wrażliwych. Zawsze chodzę z głową w chmurach i jestem z natury optymistką. I chociaż mam 15 lat, NIGDY w życiu nie miałam chłopaka i nigdy się nie całowałam (w policzek się nie liczy). I nie pomyślcie sobie teraz, że mam wielką dupę, jestem brzydka, jestem przymułem czy jakimś totalnym no-life'em - bo tak nie jest. Może mój tyłek do malutkich nie należy, ale nie jest za duży. Moja twarz też nie jest nie wiadomo jak straszna. Do jakichś najpopularniejszych nastolatków też nie należę, ale nie narzekam na brak znajomych i mam co robić w weekendy i z kim spędzać wakacje/ferie. Także... A tak. Pamiętam, ostatnio miałam wspomnieć o chłopaku, który podoba mi się już z... tak. W tyk roku mijało 10 lat. Dziwne, co? Żeby jakiś chłopak mógł się podobać jednej dziewczynie tyle czasu... Poznaliśmy się za pomocą rodziców. Gdy byłam mała, mama mi i mojej starszej o dwa lata siostrze powiedziała, że przyjdą chłopcy - jeden jest starszy ode mnie o rok, a drugi od mojej siostry o rok. Mi przypadł do gustu Maciek, ten młodszy. Oczywiście pamiętam momenty, kiedy mi się nie podobał. Było to zazwyczaj w roku szkolnym, gdy widywaliśmy się rzadko. Niestety zawsze kiedy go widziałam ponownie - uczucie wracało. Pewnie pomyślicie, jak 5-latka może być zakochana... No cóż... Ja z pewnością byłam zakochana w NIM. Po 10 latach znajomości, on - bez wątpienia stał się jednym z popularniejszych w naszym mieście. Gra w koszykówkę i to całkiem nieźle. O jego ciele marzą wszystkie dziewczyny... No prawie wszystkie. Ba! Podobał się też mojej siostrze... Pamiętam jak rok temu spaliśmy w jednym namiocie, on był pijany, a ona wykorzystała ten moment i obciągnęła mu myśląc, że ja śpię. W namiocie był jeszcze starszy brat Maćka - Przemek i moja kumpela - Jagoda. Oni spali. Choć Jagoda dowiedziała się o tym incydencie od razu, następnego dnia... Nie potrafię trzymać języka za zębami... A byłam wtedy tak zdołowana, że musiałam się komuś zwierzyć. ON mi się podobał, owszem. Moja droga do zdobycia jego serca z pewnością nie prowadziła przez rozporek, więc wcale nie zazdrościłam mojej siostrze. Najgorsze było to, że on także jej się podobał i boję się, że dalej tak jest... Ona jest starsza ode mnie, i od niego o rok też. Chodzą razem na imprezy, mają wspólne towarzystwo. Boję się, że to ona prędzej ma szansę być z nim. Proszę Was... 10 lat mi się podoba. Normalny chłopak chyba by coś zauważył...
O przeżyciach z nim będę Wam pisać na bieżąco, bo przecież nie będę Wam się chwalić, że tańczyłam z nim na osiemnastce jego brata ( z Martą nie tańczył!... do 1 godziny, bo o tej godzinie właśnie musiałam wyjść z uwagi na mój niski wiek... moja siostra mogła zostać do 4! :( ) i pożegnałam się z nim uściskiem! :D
I żebyście nie myśleli, że nigdy się nikomu nie podobałam. Parę razy chłopacy prosili mnie o 'zawarcie związku', ale nigdy do nich nic nie czułam. I to nie z uwagi na ich twarze... Raz gościu był przeciętny, ale nie czułam zupełnie NIC do niego. Nie będę się przymuszać do związku z kimś, żeby być z kimkolwiek. Gdyby tak, to bym poleciała w ramiona jakiegoś przymułka (przepraszam za wyrażenie, ale oni naprawdę są trochę zacofani...) z mojej klasy. Zbyt się szanuję i usprawiedliwiam się, że czekam na odpowiednią osobę - ale jak to brzmi?! "Nigdy się nie całowałam - czekam na odpowiednią osobę." Przecież nie raz, nie dwa Maciek pytał mi się, czy jestem z kimś w związku i było mi strasznie głupio ZA KAŻDYM razem odpowiadać, że nie.
Okej. A dzisiaj w szkole było w miarę fajnie. Była kartkówka z polskiego, napisałam wszystko i liczę na piąteczkę. Miałam też pisać sprawdzian z mapki Europy, ale koleżanka się nie nauczyła i muszę pisać jutro... Był też 'mały przypał' na języku angielskim, ponieważ kolega wyrzucił płytę z podręcznika kolegi przez okno i trafiła ona w samochód naszej nauczycielki od matematyki. Zostało to zarejestrowane na naszej kamerze. Przyszedł woźny i zaczął się drzeć, że jesteśmy źli i że mamy się przyznać kto to zrobił! Tylko parę osób wiedziało kto to (Kacper!) i nikt go nie wydał. Udawaliśmy, że to ktoś z piętra niżej, że może na parapecie była płyta i wiatr ją zdmuchnął, i tak bajerowaliśmy, że nawet nasza nauczycielka od angielskiego nam uwierzyła. Niestety później przyszedł dyrektor i powiedział, że każdy po kolei będzie musiał się stawić u niego w gabinecie. Poszła jedynie przewodnicząca z koleżanką, a my poszliśmy do domu. Nie wiem jak inni, ale ja byłam strasznie głodna i nie miałam zamiaru marnować mojego czasu na takiego głupoty. Ja prawie zawsze jestem głodna i jak już jestem, to mam zamiar zaspokoić mój głód. A z tego powodu, iż moim postanowieniem na rok szkolny jest niejedzenie słodyczy (oczywiście w niedzielę mogę jeść desery - inaczej z pewnością bym nie wytrzymała tego). I choć wszyscy mówią mi, że jestem głupia i po co odmawiać sobie przyjemności i choć moje BMI jest idealne, to nie czuję się dobrze w swoim ciele i postanowiłam nieco schudnąć. Nie chcę być jakaś taka koścista jak te szkielety na wybiegach. Chcę mieć takie krągłości, jakie aktorki mają ( i choć wiem, że u mnie to będzie wyglądać gorzej, bo moje 165 cm przy ich 1.8 m jest śmieszne, ale zawsze coś... :). I postanowiłam mieć nieco większe mięśnie brzucha... :D
Mięśnie łydek mam ogromne, aż mnie to przeraża. Biceps też mam całkiem niezły. Najgorzej wyrobiony mam właśnie mięsień brzucha i dlatego muszę nad nim popracować. Dobra, może uda mi się także co jakiś czas pobiegać, bo chcę także popracować na formą, która przez te wakacje zmalała tak, że po 300 m biegu mam ogromną kolkę i strasznie ciężko mi oddychać. Jak mojej mamie mówię, że może mam astmę to mnie ucisza i mówi, że po prostu mam słabą formę i pewnie przytyłam, skoro ciężko jest mi się ruszać... o.o
Milutka, nieprawdaż? :)
Dobra, ja uciekam. Idę pobiegać. Przynajmniej spróbuję. Te 300 m... Trzymajcie za mnie kciuki :)
Pozdrowionka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz